Przejdź do treści

Podobno na dnie oceanu można znaleźć skarby. Wraki statków kryjące w sobie tajemnice, złoto i diamenty. Mały Maksio był pewien, że taki skarb bardzo mu się przyda. Bo czemu nie? Fajnie mieć skrzynię wypełnioną po brzegi bogactwem. Ile zabawek można za to kupić! Dlatego chłopiec chwycił piankowy kostium do nurkowania, płetwy, okulary oraz butlę tlenową i tak przygotowany zanurzył się w podwodny świat. Z początku było dziwnie i obco. I cicho. Gdzieniegdzie przepłynęła jakaś rybka lub cała ławica. A Maksio schodził w dół i robiło się coraz zimniej. Poczuł się samotny i zaczął się nieco bać. Może jednak to nie był dobry pomysł? Może lepiej wrócić na bezpieczny, suchy i ciepły od słońca brzeg? Zatrzymał się i w miejscu przebierał płetwami. I już prawie podjął decyzję, żeby zawrócić, gdy nagle podpłynął do niego zaciekawiony konik morski. Maksio patrzył na niego dłuższą chwilę ze zdziwieniem. Jak to? Taki mały konik morski w takim wielkim oceanie i zupełnie się nie boi? Chociaż było tak ciemno i zimno, to małe morskie stworzonko przepełniała odwaga. Maksio zrozumiał, że on też nie może się poddać. W końcu miał zdobyć skarb, a skarbów nie zdobywają ci, którzy się boją. Żeby zdobyć skarb, trzeba wyruszyć na przygodę! Stawić czoła swoim lękom. Chłopiec skinął głową na konika morskiego i ruszył dalej. Ciekawskie zwierzątko popłynęło za nim.

Mijali kolorowe koralowce tańczące z prądami morskimi i gąbki podobne do tych, którymi Maksio mył się wieczorem w wannie. Podwodny świat był fascynujący i pełen pięknych stworzeń. A z konikiem morskim podróż nie dłużyła się i nie była ani trochę straszna. Chociaż wciąż nie widzieli skarbu, płynęli przed siebie dziarsko, podziwiając magiczne, morskie krajobrazy. Nisko, przy samym dnie spotkali płaszczkę. Wyglądała, jakby leciała po niebie. Jej płetwy, jak wielkie skrzydła falowały na wodzie, a za nią ciągnął się długi ogon. Widząc Maksia i konika morskiego, zatrzymała się. Mały chłopiec to niecodzienny widok w oceanie. Ocean to nie miejsce dla ludzi. Ale ten człowiek miał płetwy jak ona. I taką śmieszną maskę. Płaszczka pomyślała, bo wiedzcie, że płaszczkom też się zdarza myśleć, że ten pyzaty chłopczyk w śmiesznym stroju nie może być groźny. I podpłynęła do niego, ogonem pokazując, że może na niej usiąść. Maksio skorzystał z pomocy. Płynął już bardzo długo i od tego machania zaczęły boleć go nogi. Obok niego przycupnął konik morski i płynęli tak przed siebie, uważnie wzrokiem przeczesując dno. Ale skarbu wciąż nie było.

Znalazła się za to rozgwiazda. Przypominała Maksiowi jedną z naklejek, które zdobiły sufit jego pokoju. Mała urocza gwiazdka, wsiadła bez pytania na płaszczkę i stała się ich nowym towarzyszem podróży. Widzieli kolejne fascynujące morskie rośliny, koralowce, rybki. Jaki ocean jest kolorowy, gdy patrzy się na niego od środka! Tylko czemu na horyzoncie nie pojawił się żaden wrak statku? Wiadomo, we wraku statku na pewno znalazłby się jakiś skarb. Ale ani wraku, ani skarbu nie było. Znalazło się za to niebezpieczeństwo.

Ogromny rekin płynął wprost na nich. I nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Z daleka Maksio widział jego ostre jak noże zęby. Płaszczka zaczęła uciekać, ale rekin był zbyt szybki i znajdował się coraz bliżej. Nie uda się uciec, tego Maksio był pewien. Nie wiedział co robić. Spojrzał na rozgwiazdę i pławikonika. Rozgwiazda powoooli, bo rozgwiazdy nie są zbyt szybkie, szykowała się do ucieczki. Zsunęła się z płaszczki i po dnie zaczęła przemieszczać się w stronę szczeliny w skałach. Maksio ucieszył się, że choć ona będzie bezpieczna. Sam był zbyt duży, żeby się gdzieś ukryć. Delikatnie pchnął pławikonika, żeby i on uciekł. Ale mały konik morski, który słynął z wielkiej odwagi, nie miał zamiaru uciekać. Podpłynął w stronę rekina, żeby odwrócić jego uwagę od Maksia. Rekin nie był zainteresowany pławkonikiem. Odepchnął go płetwą i ruszył w kierunku chłopca. Tym razem płaszczka starała się go obronić. Groźnie machnęła ostrym ogonem. Maksio chociaż się bał, wiedział, że też musi coś zrobić. Jego morscy przyjaciele byli w niebezpieczeństwie. Puścił płaszczkę i zaczął płynąć ile sił w nogach. Machał płetwami tak szybko, jak jeszcze nigdy wcześniej. Tak jak myślał – rekin ruszył za nim, a resztę zostawił w spokoju. Niestety, chłopiec był zbyt wolny. Ogromna ryba zbliżała się nieubłaganie. „To koniec” pomyślał Maksio. I bardzo mocno zacisnął powieki w oczekiwaniu na najgorsze.

Ale nic się nie wydarzyło. Chłopiec otworzył oczy. Rekin zatrzymał się i patrzył zaskoczony na niespodziewane zjawisko. W ich stronę wracała rozgwiazda. A za nią, prosto na rekina płynęło mnóstwo małych i dużych zwierząt morskich – ryby, żółwie, ośmiornice, rozgwiazdy. Do boju ruszyła też płaszczka i konik morski, który doszedł już do siebie po uderzeniu płetwą. Rekin szybko zrozumiał, że jest bez szans. Było ich za dużo. Wycofał się z pomysłu zjedzenia Maksia i z podkulonym ogonem uciekł, gdzie glon rośnie. Nawet gdyby chłopiec umiał mówić pod wodą, nie znalazłby słów, by wyrazić swoje podziękowanie. Jego podwodni przyjaciele uratowali mu życie. Ukłonił się im nisko.

Już chciał wracać do domu. Był zbyt zmęczony długimi poszukiwaniami. Ale nagle dostrzegł dziwny błysk w skalnej szczelinie! Gdy się zbliżył, odkrył, że to najprawdziwsza złota moneta! Konik Morski zaciekawiony znaleziskiem popłynął dookoła skały. Po chwili wrócił do Maksia i pokazał łebkiem kierunek. Chłopiec ruszył za konikiem i… nie mógł uwierzyć własnym oczom! Było wszystko tak, jak sobie wymarzył. Przed nimi, na piasku leżał stary, zatopiony okręt piracki, a gdy podpłynęli bliżej, z morskiej toni wyłoniła się wielka skrzynia pełna złota i kosztowności. Do Maksia i konika dołączyli rozgwiazda i płaszczka. Teraz chłopiec mógł wraz ze swoimi nowymi przyjaciółmi cieszyć się tym znaleziskiem. Jednak nie to było najważniejsze. Bo Maksio odkrył, że podczas swojej podróży znalazł dużo cenniejszy skarb niż ta skrzynia wypełniona złotem – prawdziwych przyjaciół, którzy nigdy nie opuszczą go w potrzebie.

Facebook
Instagram